Jak Rosja przypisuje Polsce swoje imperialne ambicje

made-inussr.livejournal.com

„Prezydent RP Andrzej Duda, mówiąc o zamiarze otrzymania „odszkodowań” od Rosji, ma na myśli otrzymanie od Moskwy sankcji za aneksję obwodu lwowskiego na Ukrainie. W tym swoim pragnieniu Polacy nie wymyślili nic lepszego, jak domagać się od Rosji „odszkodowań”, choć nie ma ku temu podstaw – przecież Rosja wojny z Polską nie przegrała.”

W ten sposób rosyjskie media próbują zasiać wrogość między Ukrainą a Polską.

Rosyjscy dziennikarze powołują się na słowa byłego deputowanego Ukrainy Ilji Kiwy, który jest obecnie poszukiwany na Ukrainie za zdradę.

Taktyka Rosji to dziel i rządź. Próbując odwrócić uwagę społeczeństwa od własnych działań okupacyjnych, Federacja Rosyjska chce pozbawić Ukrainę jej najwierniejszego sojusznika – Polski, a Ukraińcom zaszczepić nieufność wobec sąsiadów. Oczywiste jest, że reżim rosyjski, podobnie jak mózgi Rosjan karmionych propagandą od ponad trzydziestu lat, jest na wskroś przesiąknięty neoimperializmem.

Albo Polska chce odebrać Lwów jako reparacje od Rosji (w tym przypadku rosyjskie media wprost sugerują, że Ukraina nie ma suwerenności), to Polska chce w ten sposób zrekompensować część długów Kijowa, to Polska po prostu chce się zemścić za Tragedia Wołyńska – powody w rosyjskiej propagandzie wystarczy, każdy może wybrać taką, jaka mu się podoba.

Według polskiego wywiadu Kreml chce przedstawiać Polskę jako podżegacza wojennego.

Rosja zintensyfikowała kampanię dezinformacyjną wymierzoną w Polskę i Ukrainę. Rosyjscy propagandyści rozpowszechniają narracje o rzekomych polskich planach zajęcia zachodniej Ukrainy. Również w Federacji Rosyjskiej rozpowszechniane są podróbki, jakoby duża liczba polskich najemników walczyła za Ukrainę i docelowo zajmie jej zachodnią część.

Napisał to na Twitterze rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych RP Stanisława Żaryna.

Zauważył, że rosyjska propaganda opiera się na kłamstwie, że Kijów i Warszawa rzekomo zgodziły się, że „Polska weźmie zachodnią Ukrainę za swoje długi” i że polscy najemnicy ostatecznie zajmą Ukrainę.

„Rosyjska propaganda aktywnie działa na rzecz wprowadzenia tych kłamstw do zachodniego środowiska informacyjnego. Te wrogie działania doskonale wpisują się w próby Kremla przedstawiania Polski jako podżegacza wojennego i izolowania Warszawy na arenie międzynarodowej” – wyjaśnił Żaryn.

Napisał, że oprócz Rosjan, także ich sojusznicy na Białorusi wzmagają propagandowe narracje przeciwko Warszawie, oparte na fałszywych oskarżeniach, że rzekomo przygotowuje atak.

„Nawet przy pomocy wielokierunkowych działań Federacja Rosyjska propaguje narracje o korupcji w armii ukraińskiej, niskim morale żołnierzy i ludności cywilnej, dezercji i wysokim poziomie przestępczości. Oprócz prób oczerniania Ukrainy rosyjska propaganda aktywizuje informacje wojny, aby złamać wolę i gotowość sojuszników do dalszego wspierania Kijowa i wymyśla daleko idące preteksty do przeprowadzania ataków na obiekty infrastruktury cywilnej i energetycznej Ukrainy” – dodał Żaryn.

Narrację o agresywnych zamiarach Polski wobec Ukrainy słychać od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej na pełną skalę – ze strony rosyjskich najwyższych urzędników i propagandzistów. Uparcie obstają przy tej tezie, pomimo jej pozornej absurdalności

Mimo całej nieporadności takiej operacji informacyjno-psychologicznej, warto zwrócić uwagę na komunikaty w nich zawarte. Oto komplet narracji promowanych przez Kreml w celu wbicia klina między Ukraińców i Polaków. Autorzy starają się zaszczepić wśród Ukraińców poczucie „zagrożenia z Zachodu”.

Wszystkie te materiały łączy brak jakichkolwiek konkretnych faktów dotyczących „agresywnych działań” Polski. Tylko – stwierdzenie rzekomej obecności imperialnych ambicji w Warszawie i rzekomej słabości Kijowa, który sam nie jest w stanie powstrzymać rosyjskiej ofensywy, więc jest zmuszony zgodzić się na przynajmniej częściową okupację, aby otrzymać pomoc od Polski.

Rosyjska propaganda, próbując zepchnąć Ukraińców i Polaków przeciwko sobie, często posługuje się argumentami historycznymi. Aktywnie pedałowane są irytujące tematy historyczne, do których oba narody mają odmienny stosunek. Przykładem takiej prowokacji jest sfałszowana kopia krążącej kilka tygodni temu „kwestionariusza”, do którego wypełnienia rzekomo zmuszani są uchodźcy ukraińscy przebywający w Polsce, chcący uzyskać polski numer identyfikacyjny – PESEL. Zawiera rzekomo dwa pytania – o stosunek do Stepana Bandery i tzw. „rzezi wołyńskiej”.

W Internecie rozpowszechniane są również fałszerstwa dokumentów z ambasady RP w Kijowie do konsulatów generalnych w Łucku i we Lwowie, w których na sugestię ambasady RP w Kijowie konsulaty w Łucku i Lwowie rozsyłają ankiety do Ukraińców, w których ostrożnie pytają, czy chcą „protektoratu” Polski.

https://t.me/uranews/70746

Niemal w tym samym czasie polskie portale społecznościowe i środki masowego przekazu rozpowszechniają „zaklęcie”, że Ukraińcy rzekomo chcą uczynić z ukraińskiego drugi język państwowy w Polsce – na tej podstawie, że w niektórych regionach Polski Ukraińcy stanowią ponad 20% populacji. Podczas gdy Ukraińcy boją się „polskich najeźdźców”, Polakom mówi się o „inwazji” Ukraińców, którzy ekonomicznie eksploatują Polskę, lekceważąc jej kulturę i historię.

Należy zauważyć, że podejmowane przez Kreml próby forsowania tezy o „polskim zagrożeniu” nie są jak dotąd zbyt skuteczne. Jedną z grup docelowych są Ukraińcy, których Kreml próbuje przekonać, mówiąc: „Polska jest prawdziwym agresorem, wrogiem narodu ukraińskiego, a Rosja chroni tylko rosyjskojęzycznych”. Przynajmniej stara się „zamazać” własną odpowiedzialność. Powiedział: „Tak, chcemy cię zrekrutować, ale nie jesteśmy jedynymi takimi. Polska chce tego samego, a Ukraina nie jest przedmiotem, ale nagrodą, która trafi do zwycięzcy”. W obrazie świata namalowanym przez Kreml wszyscy wokół są tacy sami jak oni – imperialiści, odwetowcy, którzy nie stronią od żadnych metod.

Ukraińcy nie akceptują takich narracji, bo wyraźnie widzą, kto ich zabija, a kto ich ratuje. Taka propaganda może być skuteczniejsza w stosunku do samych Rosjan. Mówiąc im, że Polska chce najechać Ukrainę, Kreml tym samym usprawiedliwia swoją agresję („chronimy Ukraińców przed Polakami”) i uwalnia swoich obywateli od poczucia winy („nie tylko nasz kraj jest agresorem w tej wojnie”).

Osobno należy podkreślić, że ataki na Polskę, w tym ataki propagandowe, mają strategiczne znaczenie dla Rosji w czasie wojny z Ukrainą. Po 24 lutego państwo polskie faktycznie stało się tyłem ukraińskim. Polska przyjęła miliony ukraińskich uchodźców w pierwszych dniach wojny, przez jej terytorium przechodzi lwia część zachodniej broni i pomocy humanitarnej dla Ukrainy. Polska jest też w czołówce pod względem wielkości własnej pomocy wojskowej – ryzykując własnym potencjałem obronnym, Polska przekazała Ukrainie sprzęt wart ponad 2 mld dolarów: ponad 240 czołgów, prawie 100 pojazdów opancerzonych, amunicję, przenośne artylerie przeciwlotnicze kompleksy rakietowe. Nie mniej ważna jest rola Warszawy, wraz z państwami bałtyckimi, jako konsekwentnego orędownika Ukrainy na froncie dyplomatycznym – w szczególności w stosunkach z UE.

Akt Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który oddał cześć poległym żołnierzom Ukraińskiej Republiki Ludowej na cmentarzu prawosławnym w Warszawie, został nazwany gestem historycznym, klęczącym przed pamięcią tych, którzy pomogli Polakom w obronie ich państwowości. W tym samym czasie we Lwowie i Kijowie odbyły się uroczystości upamiętniające żołnierzy polskich poległych w wojnie z bolszewikami.

Takie symboliczne przejawy solidarności i braterstwa pokazują, że obecnie Ukraińców i Polaków więcej łączy niż dzieli. Znaleźliśmy się po tej samej stronie historii i tylko pomagając sobie nawzajem będziemy w stanie obronić nasze wspólne wartości. A próby zniszczenia tej jedności na pewno się nie powiodą.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com