Łukaszenka i Putin. Co tak naprawdę kryją ich wypowiedzi?

Mikhail Klimentyev / AP

Nie tak dawno samozwańczy prezydent Białorusi zapowiedział, że zablokuje tranzyt gazu do Europy przez Białoruś.

Na taką wypowiedź zareagował również prezydent Rosji Władimir Putin, stwierdzając, że nie wiedział nic o tych słowach przywódcy Białorusi, jednak z pewnością przeprowadzi z nim rozmowę. I jakby przypadkiem Władimir Putin przypomniał ukraińsko-rosyjski konflikt gazowy, kiedy to za prezydentury Wiktora Juszczenki Rosja odcięła przesył gazu przez Ukrainę. Choć oczywiście Putin twierdzi, że to Ukraina odcięła dostawy rosyjskiego gazu do krajów Unii Europejskiej, to jednak jest oczywiste, że to nieprawda.

Zadaniem Putina jest teraz stworzenie iluzji wśród europejskich konsumentów, że rosyjski Gazprom jest jedynym realnym gwarantem transportu gazu. Krótko mówiąc, nie powinieneś polegać na krajach tranzytowych. Podważenie autorytetu białoruskiego przywódcy to oczywiście część jednego planu. Oczywiście Łukaszenka nie ma uprawnień do odcinania dostaw gazu do Europy. Ale Rosja zdaje się zakładać, że jeśli coś się stanie, jeśli Białoruś zdecyduje się to zrobić, to warto pamiętać o Nord Stream 2.

Putin z całych sił skupia teraz uwagę na konieczności obejściowego tranzytu gazu. Bardzo prawdopodobne, że Łukaszenka spełnia tylko przypisaną mu rolę. Kiedy Łukaszenka wygłasza swoje groźby, które najprawdopodobniej są niczym innym jak tylko groźbami, w ten sposób Rosja zaczyna „edukować” swojego nabywcę, przede wszystkim Polskę, która nie popiera Nord Stream 2.

Oczywiście dla Rosji ważne jest, aby Severny Stream 2 działał na pełnych obrotach. W ten sposób możliwe będzie całkowite zrezygnowanie z usług ukraińskiego systemu przesyłowego gazu w Europie.

Polska jest najtrudniejszym klientem Gazpromu, bo polski rząd doskonale rozumie wszystkie intencje polityczne Władimira Putina, rozumie, że Nord Stream 1 i North Stream 2 są stworzone przede wszystkim do gry politycznej. Wszystko sprowadza się do tego, że Kreml chce po prostu przejąć Ukrainę i Białoruś, „wyłączyć z gry” po to, by stała się częścią swojego imperium. Nie zapominaj, że w tym przypadku wojska rosyjskie będą już na granicy z Unią Europejską. Na przykład we Lwowie.

Więc bądźmy czujni, nie daj się zwieść. Łukaszenko i Putin grają oczywiście w tę samą grę, zaciemniając nam oczy i sprawiając, że tracimy czujność.

Karina Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com