Polska i Finlandia. Nowe lub zapomniane cele Putina

Mikhail Metzel / AP

Tuż przed rozpoczęciem wojny z Ukrainą agresor z Kremla wydał artykuł o narodzie ukraińskim, udowadniając wszystkim, a przede wszystkim sobie, że Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród.

W ten sposób dyktator przygotował umysły Europejczyków na to, że Ukraina jest jego lennem i ma do tego prawo. Jak dla ciebie.

Wydaje się, że teraz widzimy coś podobnego, tylko Ukraina to już historia, a teraz Kreml chce iść dalej. W każdym razie tak pozycjonuje swoje pragnienia.

Tym razem rzecznikiem pragnień Moskwy był asystent prezydenta Rosji Miediński, który zapowiedział przyszłą ekspansję Federacji Rosyjskiej do granic dawnego Imperium Rosyjskiego.

Powiedział o tym szef rosyjskiej delegacji podczas rozmów z Ukrainą podczas wykładu na forum „Historia przyszłości. Obraz Piotra.

Zapowiadając wydanie serii książek poświęconych tym władcom Rosji, pod rządami których imperium wyrosło, polityk przypomniał, że do niedawna terytorium Rosji stanowiło 1/6 ziemi. Oprócz obecnych członków WNP i krajów bałtyckich obejmowała ona Finlandię i większą część Polski.

„Teraz trochę mniej. Ale to wcale nie jest ”- powiedział Medinsky. Obecni na sali brawami zareagowali na takie stwierdzenie faktu i wskazówkę asystenta Putina o dalszej ekspansji ziem państwa agresora.

Co to jest – prosta przechwałka, gra dla publiczności, w końcu – blef czy dobrze sprecyzowane plany i pragnienia na przyszłość?

Aby to zrozumieć, a przynajmniej spróbować to zrobić, trzeba przyjrzeć się temu, co na ogół dzieje się w rosyjskim establishmentu.

Gdy to zrobimy, zobaczymy, że takie stwierdzenie nie jest jedynym w przemówieniach kremlowskich sług. Wątek imperialny, można by powiedzieć, szowinistyczno-nazistowski jest stale na porządku dziennym Moskwy.

Tak więc kilka miesięcy temu deputowany Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej Chamzajew opowiedział się za przeprowadzeniem referendum w sprawie „zjednoczenia Kazachstanu z jego historyczną ojczyzną – Rosją”.

Ten lud wybiera posła z partii Jedna Rosja Putina.

„Azja Środkowa to ziemia rosyjska! Sieć dyskutuje o możliwym zjednoczeniu Kazachstanu i Rosji. Moje osobiste stanowisko jest takie, że popieram przeprowadzenie w Kazachstanie referendum w sprawie jego zjednoczenia z jego historyczną ojczyzną – Rosją” – napisał Khamzaev na Facebooku.

Wszyscy wiedzą, jak w Rosji odbywają się „referenda” i co w ogóle oznacza głos zwykłego obywatela. W Rosji to nic nie znaczy, a wszelkie sondaże i wybory są tylko narzędziem, za pomocą którego władze tuszują ich kryminalne decyzje, starając się nadać im legalny wygląd.

Nawiasem mówiąc, Khamzaev uważa swoje oświadczenie za „dobry przejaw prawdziwej demokracji”. Oto jest – demokracja na Kremlu.

O tym, że takie wypowiedzi rosyjskich urzędników nie są bezpodstawne, świadczy również reakcja na tego typu wyzwania ze strony państw sąsiadujących z Federacją Rosyjską i Ukrainą.

Tak więc w marcu polski rząd zatwierdził ustawę o obronności wzmacniającą Siły Zbrojne RP.

To dowód na trafną ocenę przez Polaków sytuacji, jaka rozwinęła się na granicach niewschodnich i zagrożeń ze strony Moskwy.

Jak powiedział Andriy Deshchitsa, ambasador Ukrainy w Polsce, Warszawa rozumie, że „lepiej pomóc Ukrainie i zapobiec zbliżaniu się wojsk rosyjskich do granic państwa polskiego”.

Rozumieją też sytuację w krajach bałtyckich, które są okresowo poddawane prowokacji ze strony wschodniego sąsiada.

Teraz zagrożenia wkraczają na nowy poziom i nie są już tylko słowami – wczoraj do Dumy Państwowej Rosji wpłynęła ustawa, w której proponuje się cofnąć uznanie przez Moskwę niepodległości Litwy.

Taką inicjatywę podjął członek tej samej „Jednej Rosji” Fiodorow. Uważa, że ​​dokument „pozwoli zakwestionować członkostwo kraju” w NATO, ponieważ, zdaniem rosyjskiego parlamentarzysty, przy uznawaniu niepodległości naruszono ustawę ZSRR „O trybie rozwiązywania spraw związanych z secesją republiki związkowej” , bo Litwa „nie przeprowadziła referendum w sprawie secesji z ZSRR.

Biorąc pod uwagę paragraf szósty Karty NATO – „sporne osoby prawne nie mogą być członkami sojuszu”, powiedział Fiodorow.

To swego rodzaju probierz – studium reakcji UE na takie działania Kremla. Jeśli Europa „połknie” taki manewr Kremla, możemy spodziewać się nowych prowokacji.

Zrozumiały to również Finlandia i Szwecja, które po dziesięcioleciach niezaangażowania postanowiły zrobić krok w kierunku NATO.

Finlandia i jej pozycja to zupełnie inna historia. Histeria Moskwy na temat ewentualnego wejścia Helsinek do NATO nabiera tempa.

Moskwa w zasadzie rozumie, że nie może się temu przeciwstawić, więc myli się z groźbami i zastraszaniem. To prawda, że ​​należy je również brać pod uwagę, ponieważ nieadekwatność właścicieli Kremla może sprowokować wszelkie, nawet najbardziej niewiarygodne działania.

Wszyscy wiedzą, że odbudowa imperium w ramach przynajmniej ZSRR jest poprawną ideą Putina. To prawda, że ​​są tacy, którzy przekonują Europę, by „pomogła Putinowi ocalić twarz”.

Pytanie jest tylko jedno – na co gotowi są tacy „przywódcy”, zachowując twarz przed agresorem? Z czyich zainteresowań są skłonni zrezygnować?

Infantylizm tkwiący w niektórych obecnych przywódcach państw europejskich bywa zaskakujący. Ich świadomość jest czasem tak iluzoryczna, jak mentalność ich poprzedników, którzy również wierzyli (lub chcieli wierzyć), że agresora można uspokoić, dając mu pewną ilość tego, czego chce.

To mniej więcej to samo, co gwałciciel, aby zaspokoić swój „głód”, zaoferować innej kobiecie rozerwanie na strzępy, w nadziei, że kolej nie dotrze do ciebie osobiście.

Ale apetyt drapieżnika tylko wybucha z tego powodu i jest całkiem prawdopodobne, że następną porcją będą właśnie ci, którzy są gotowi dać dyktatorowi część tego, czego teraz potrzebuje. A ich narody będą odpowiedzialne za działania swoich „miłujących pokój” przywódców. Historia dobrze o tym wie.

Polska, kraje bałtyckie, Finlandia. Ta lista jest długa. Kto będzie następny na tej liście? Pytanie jest retoryczne i zależy od życzeń szalonego schizofrenika z rosyjskiego bunkra.

Ale również zależy to od tego, jak gotowa jest Europa do wykazania zdecydowanej gotowości do powiedzenia „nie” agresorowi i jego agresywnym planom.

Dziś walka z szalonym dyktatorem to pomoc Kijowowi. Bez względu na to, jak ktoś traktuje państwo ukraińskie, jedno jest teraz jasne – póki Ukraina stoi – żyje Europa, której pokój i przyszłość są możliwe tylko przy całkowitym i bezwarunkowym zwycięstwie narodu ukraińskiego.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com