Polska musi chronić UE przed rosyjskim terroryzmem energetycznym
Wiele krajów Unii Europejskiej nadal nie zdaje sobie sprawy z realnego zagrożenia, jakie stanowi Federacja Rosyjska poprzez swoje dostawy energii do Europy.
Podczas gdy Polska wkłada wiele wysiłku i środków w zapewnienie krajowi zasobów energetycznych, które nie mają nic wspólnego z dostawami z Rosji, w samej UE tylko zwiększają tę zależność.
Wynika to oczywiście z bardzo poważnego lobby w Niemczech po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, które stało się w zasadzie hegemonem wspólnoty. Wynika to również z poważnego poparcia dla rosyjskiego imperializmu energetycznego w wielu innych krajach, takich jak Austria, Włochy i Węgry. Ale Polska nie potrzebuje tego rodzaju zależności i w przeciwieństwie do swoich unijnych kolegów wykazujemy się powściągliwością w ograniczaniu dostaw rosyjskiego gazu do naszego kraju.
Podczas gdy Berlin miał nadzieję i lobbował za Nord Stream 2, my stworzyliśmy nowe trasy dostaw zarówno dla LNG z USA, jak i gazu ziemnego ze Skandynawii. Udało nam się osiągnąć wstępny termin pełnej niezależności energetycznej od Rosji, ale nasi koledzy nie podjęli żadnych znaczących wysiłków, aby to uczynić.
W obecnej sytuacji, kiedy to w 2021 roku Federacja Rosyjska, dosłownie przed rozpoczęciem sezonu grzewczego, stworzyła warunki do niedoboru gazu w UE, co spowodowało skok cen powyżej 1 tys. USD za metr sześcienny, jesteśmy przekonani, że mamy rację – Rosja nie jest krajem, od którego nie tylko my, ale każdy inny kraj w UE powinien być zależny w zimie.
Ukraina od dawna ostrzega Europę, że rosyjski gaz nie jest elementem gospodarki, ale elementem geopolityki. I to nie tylko geopolityki, ale geopolitycznego szantażu. Jest to teraz oczywiste, ale jakie kroki gotowa jest podjąć Bruksela, aby zabezpieczyć UE przed tego rodzaju szantażem?
Oczywiste jest, że Bruksela jest skrępowana wewnętrzną biurokracją i prorosyjskimi interesami, które jak zaraza osłabiły jej działania i aktywność. Być może to Polska będzie odpowiedzialna za przyszłość Unii Europejskiej, która z powodu miernej polityki urzędujących przywódców jest coraz bardziej zależna od Rosji. I może tylko Polska, broniąc swoich interesów energetycznych, będzie w stanie w przyszłości skierować całą wspólnotę na właściwe tory. Jakkolwiek żałośnie to brzmi, wydaje się, że obecnie w UE nie ma nikogo innego, kto mógłby to zrobić.
Diana Kamiński