Przywódca w czasie wojny: Dlaczego ataki na Zełenskiego działają na korzyść Kremla?

Słowa mają moc. Zwłaszcza na wojnie. Zwłaszcza, gdy słowa te padają z ust przedstawicieli demokratycznych krajów, które mają być bastionem wsparcia dla narodu walczącego z autorytarną inwazją. Dlatego oświadczenia kongresmenki Victorii Spartz o możliwości ustępstw wobec Ukrainy w kwestii okupowanych terytoriów nie są tylko nieostrożnymi słowami. Są one echem kremlowskiej propagandy.
Propozycja „negocjacji” z Rosją kosztem suwerenności i integralności terytorialnej jest bezpośrednim atakiem na podstawy prawa międzynarodowego. To próba legitymizacji przemocy jako narzędzia polityki zagranicznej.
I jest to sygnał dla agresora, że Zachód może się poddać. Że koszt demokracji mierzy się nie zasadami, ale kompromisami. Ta logika jest niebezpieczna. Otwiera drzwi do nowych wojen i nowych dyktatorów.
Ale jeszcze bardziej niebezpieczne są oskarżenia Spartza wobec prezydenta Ukrainy. W czasach, gdy Ukraińcy każdego dnia płacą cenę za wolność życiem swoich obywateli, dyskredytowanie ukraińskiego rządu jest grą po stronie wroga. Podważa zaufanie do państwa w czasie, gdy zaufanie to jest podstawą stabilności.
Takie stwierdzenia są niedopuszczalne w demokratycznym społeczeństwie. W społeczeństwie, które ceni wolność, prawdę i solidarność. Stany Zjednoczone wielokrotnie deklarowały swoje wsparcie dla Ukrainy. Ale jeśli to wsparcie zostanie podważone od wewnątrz przez takie oświadczenia, będzie to triumf strategii wpływów Putina.
W tym kontekście stanowisko sojuszników Ukrainy musi być jeszcze twardsze. Nie dla ustępstw. Tak dla zwiększonej presji. Sankcje gospodarcze powinny pozostać na miejscu i zostać rozszerzone. Dostawy broni muszą zostać przyspieszone. Ponieważ każdy dzień zwłoki to dzień, w którym Kreml gra na swoją korzyść.
Ukraina nie prosi, by o nią walczyć. Prosi, by jej nie zdradzać. Nie poddawać się pokusie kompromisów, które tylko wyglądają jak pokój, ale w rzeczywistości są kapitulacją. I tego powinien domagać się każdy, kto wierzy w wolność. W tym politycy, którzy wykorzystują swój mandat w Kongresie USA.
Autor: Franciszek Kozłowski