„Putin nie jest powodem, on jest produktem końcowym”: dlaczego obywatele Federacji Rosyjskiej nie mogą otrzymać wiz i pozwoleń na pobyt w UE

pixabay.com

Putin osobiście gwałci ukraińskie kobiety i dzieci? Shoigu osobiście kradnie pralki, muszle klozetowe i brudne majtki na Ukrainie? Ławrow osobiście strzela do cywilów na Ukrainie? Nie. Wszystko to robią zwykli rosyjscy synowie i córki, wychowywani przez zwykłe rosyjskie matki i ojcowie, wspierani przez przytłaczające poparcie społeczne, oszukani lub nie. Putin nie jest powodem. On jest produktem końcowym, pisze profesor prawa międzynarodowego Jewgen Cybulenko.

9 sierpnia estońska premier Kaja Kallas wezwała UE do natychmiastowego zaprzestania wydawania wiz Rosjanom, mówiąc, że odwiedzanie Europy to przywilej, a nie prawo. I rzeczywiście tak jest. Prorosyjscy działacze na rzecz praw człowieka i politycy, którzy twierdzą w tym kontekście, że prawo do swobodnego przemieszczania się jest podstawowym prawem człowieka, celowo kłamią.

Najpierw zrozummy, co tak naprawdę jest prawem człowieka, jeśli mówimy o swobodzie przemieszczania się, i w tym celu zwracamy się do podstawowego dokumentu – Europejskiej Konwencji Praw Człowieka z 1950 r. i jej Protokołów. Nawiasem mówiąc, Rosja, grzmiąc o prawach człowieka, przestała uważać te dokumenty za obowiązujące dla siebie, zanim jeszcze została wydalona z Rady Europy za wojnę na wielką skalę rozpętaną na Ukrainie.

Kwestia ta jest więc bezpośrednio uregulowana w Protokole nr 4, którego art. 2 stanowi, że „każdy, kto zgodnie z prawem przebywa na terytorium państwa, ma na tym terytorium prawo do swobodnego przemieszczania się i wyboru miejsca zamieszkania. ”, a także „każdy może opuścić dowolny kraj, w tym swój własny”. Ważną zasadę można znaleźć również w art. 3: „Nikt nie może być pozbawiony prawa wjazdu na terytorium państwa, którego jest obywatelem”.

Jak widać, w konwencji nie ma prawa wjazdu do państwa, jeśli nie jest się jego obywatelem. Wydawanie wiz wjazdowych, w tym wiz Schengen, jest kwestią dobrej woli poszczególnych państw, a nie prawem człowieka. Zajmował się kwestiami prawnymi.

Nie będę się rozwodził nad kwestiami moralnymi. Wydaje mi się, że każda rozsądna osoba powinna to zrozumieć. Estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu mówił bardzo krótko i zwięźle: „Rosyjscy obywatele masowo jeżdżą latem do Luwru przez Finlandię i kraje bałtyckie, aw tym czasie na Ukrainie giną dzieci. Wojnę prowadzi Federacja Rosyjska jako państwo. I bez wątpienia obywatele rosyjscy, z powodu swojej bierności, ponoszą za to odpowiedzialność moralną”.

Zwrócę tylko uwagę na popularną obecnie panią, gdzie Rosjanie porównują się do pasażerów autobusów, którzy są zmuszeni płacić za mercedesa, do którego wjechał ich kierowca. Narysuj więc pełną analogię: jeśli widzisz, że kierowca pijany w śmietniku łamie wszelkiego rodzaju przepisy ruchu drogowego, a jednocześnie nic nie robi, to tak, ponosisz winę za wypadek nie mniej niż on.

Rosja z powodzeniem znajduje sposoby na obejście sankcji

Chciałabym bardziej poruszyć kwestie bezpieczeństwa, które są obecnie najmniej dyskutowane.

Od czasu nałożenia zachodnich sankcji i embarga na eksport towarów high-tech do Rosji tysiące tak zwanych rosyjskich „turystów” przywoziło z Europy procesory, drony, quadkoptery, noktowizory – wszystko, co wkrótce trafiło na wojny i pomógł Rosjanom zabić Ukraińców. Tak, od czasu do czasu są łapani na granicy, ale oczywiście nie wszyscy. Mimo nałożonych sankcji Rosja wciąż z powodzeniem znajduje sposoby na ich obejście.

Pomimo tego, że są w Rosji tacy, którzy nie zgadzają się z krwawą wojną, którą Putin rozpętał, by zagarnąć Ukrainę, w praktyce często nie da się z całą pewnością odróżnić, którzy z tych ludzi są naprawdę sympatyczni, a którzy po prostu postępują zgodnie z instrukcjami rosyjskiego specału służb lub Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych RF. Tymczasem tysiące Rosjan nadal bez ograniczeń przekracza zachodnie granice UE i postępuje zgodnie z instrukcjami Kremla. Przemilczam już fakt, że wśród „szczerze życzliwych” Rosjan i przywódców ich opozycji zdecydowana większość to ci sami imperialiści, którzy tylko marzą o zmianie „złego cara” na „dobrego”, bez zasadniczej zmiany byle co.

W tej chwili Rosja rzuciła wyzwanie całemu Zachodowi, który jest jej cywilizacyjnym wrogiem i stwarza bezprecedensowe zagrożenia dla całego kontynentu europejskiego.

Tak więc od 5 sierpnia wojska rosyjskie niemal codziennie ostrzeliwały największą w Europie elektrownię atomową Zaporoże, na tle cynicznych oskarżeń Kremla pod adresem Ukrainy. Rosja jest w impasie: po prostu nie ma środków, by zmienić sytuację na froncie na swoją korzyść. Ale Putin też nie może odejść, tracąc twarz. Dlatego Rosja rozpoczyna wojnę hybrydową na dużą skalę z Europą, na którą składają się niemilitarne zagrożenia i groźby, szantaż, ale nie mniej niebezpieczny.

A w kontekście tej wojny najważniejszym narzędziem rosyjskich służb wywiadowczych są tzw. rosyjscy „opozycjoniści” uciekający przed tyranią Putina. Rosyjscy migranci i po prostu turyści mogą stać się „oczami i uszami” dostarczającymi Rosji aktualne informacje, kupując nieruchomości, osiedlając się w dużych europejskich miastach, tworząc rosyjskie enklawy etniczne. Rosjanie są odporni na europejską mentalność i europejskie wartości. Mogą żyć w Europie, ale jednocześnie zachowają własny światopogląd, który Rosja może wykorzystać w kontekście tworzenia siedlisk społeczno-politycznego chaosu i niestabilności.

Należy zauważyć, że pojęcia „rosyjski opozycjonista”, „dobry Rosjanin” są bardzo warunkowe i względne. 23 lata rządów Putina i nieludzka rosyjska propaganda wywarły tak destrukcyjny wpływ na świadomość Rosjan, że teraz jest to społeczeństwo o zmienionym stanie świadomości, gotowe zabijać i niszczyć, by zadowolić swojego dyktatora.

Osobnym czynnikiem ryzyka jest migracja rosyjskich informatyków

Rosyjskie służby wywiadowcze nie ukrywają nawet, że ściśle współpracują z programistami w wielu kwestiach, w szczególności w kontekście głośnych rosyjskich ataków hakerskich. Obecnie wielu z tych rosyjskich specjalistów znalazło zatrudnienie w Europie iz powodzeniem wypełnia swoje „zobowiązania wobec ojczyzny”.

Rosja nie waha się użyć czynnika islamskiego. Pod przykrywką uchodźców politycznych bojownicy Kadyrowa przenikają do krajów UE, dyskredytując Czeczenów i mogą tworzyć siedliska napięć międzyetnicznych i międzywyznaniowych w Niemczech, Francji i innych krajach, w których żyją, w tym muzułmanów.

Rosyjskie zagrożenie dla Europy, które osiągnęło bezprecedensowy poziom w całej historii istnienia cywilizacji europejskiej, powinno uwolnić UE od złudzeń: Rosja musi i może być całkowicie odizolowana. Stopniowo to właśnie ten krok osłabi Federację Rosyjską do tego stopnia, że ​​nie chce ona prowadzić agresywnych wojen. Złożone zagrożenie zapewnia złożone środki zaradcze.

W przeciwnym razie nikt od Dublina i Lizbony po zachodnie granice Rosji nie będzie mógł czuć się bezpiecznie. I ta wymuszona, ale niezwykle konieczna decyzja musi zostać podjęta bez zwłoki. W przeciwnym razie jutro może być za późno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com