Rosja brutalnie zabiła jeńców wojennych, którzy mieli być pod jej ochroną. „Azow” nie wybaczy, Ukraina nie wybaczy

Alexander Ermochenko / Reuters / Scanpix / LETA
29 lipca w wyniku ataku rakietowego na kolonię w Jelenowce, w której przetrzymywani są ukraińscy jeńcy wojenni, zginęły 53 osoby.
SBU przechwyciła rozmowy telefoniczne, w których okupanci potwierdzają, że to wojska rosyjskie są odpowiedzialne za wybuch w kolonii okupowanej Jelenowki, w którym zginęło co najmniej 53 ukraińskich jeńców. Tak więc nawet bojownicy tzw. „DRL” nie wierzy w kłamstwa rosyjskiej propagandy, że „ostrzelanie” zakładu karnego w Jelenowce zostało przeprowadzone przez Ukrainę.
Co więcej, SBU ma do dyspozycji kilka takich podsłuchów – wszystkie zostaną załączone jako dowód odpowiedniego postępowania karnego. Ukraińska służba specjalna otworzyła ją już na podstawie art. 438 kk (naruszenie praw i zwyczajów wojennych).”
„Wczoraj, około godziny 11, Grad zaczął pracować tuż pod ogrodzeniem … Okna nigdzie nie wybuchły. Nie było charakterystycznego nadejścia pocisku ani czegoś takiego, nie było gwizdka. Były wybuchy tutaj było wielu „zabitych i rannych. Nie znamy dokładnej liczby. Ale generalnie wszystko jest ustawione celowo” – podsumowuje najeźdźca.
Służba specjalna dodała też, że sądząc po materiałach wideo dostępnych w sieci, okna w niektórych pomieszczeniach kolonii były całkowicie nienaruszone. Wskazuje to, że epicentrum wybuchu znajdowało się wewnątrz zniszczonego budynku, a jego ściany „wygaszały” fale wybuchu i ratowały sąsiednie posesje.
Również ze wstępnej analizy wideo wynika, że takie ślady po wybuchu na ścianach najprawdopodobniej mogły zostać pozostawione właśnie ze względu na „wewnętrzne źródło” wybuchu.
„Specjaliści od pirotechniki, analizując rosyjskie wideo z Jelenowki, twierdzą, że obraz bardziej przypomina wybuch substancji o wysokiej temperaturze spalania wewnątrz samego budynku niż skutek ostrzału” – napisał Ołeksij Arestowicz, doradca szefa Urzędu Prezydenta Ukrainy.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy stwierdził, że celowe ostrzeliwanie zakładu karnego zostało przeprowadzone przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej w celu oskarżenia Ukrainy o popełnienie „zbrodni wojennych” oraz ukrycia tortur więźniów i egzekucji.
Po ostrzale kolonii z ukraińskimi jeńcami wojennymi w Jelenowce rosyjscy propagandyści rozpoczęli psychologiczną operację specjalną przeciwko pułkowi Azowa. Poinformowano o tym w służbie patronackiej oddziału „Anioły Azowa”.
„Wszelkie informacje, które teraz pojawiają się w rosyjskich kanałach i innych mediach, są psychologiczną operacją specjalną przeciwko Azowowi i ukraińskiemu społeczeństwu. Dlatego apelujemy, aby poczekać na zweryfikowane dane” – czytamy w oświadczeniu.
Ambasada Rosji w Wielkiej Brytanii wydała oświadczenie wzywające do „powieszenia” żołnierzy Pułku Azowskiego.
„Bojownicy Azowa zasługują na rozstrzelanie, ale nie zastrzelenie, tylko powieszenie, bo nie są prawdziwymi żołnierzami. Zasługują na upokarzającą śmierć”. – to oświadczenie na oficjalnym Twitterze ambasady rosyjskiej.
Czy po tym nadal są wątpliwości, kto dokładnie zabił więźniów w Jeleniewce?
Rzecznik ukraińskiego MSZ Oleg Nikolenko odpowiedział na poranny tweet z ambasady Rosji w Wielkiej Brytanii.
„Przeczytaj to, gdy powiedzą ci, że Rosji nie można izolować. Nie ma różnicy między rosyjskimi dyplomatami wzywającymi do egzekucji ukraińskich jeńców wojennych, a robiącymi to wojskami rosyjskimi w Jelenowce. Wszyscy oni są UCZESTNIKAMI tych zbrodni wojennych i muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności” – napisał Nikolenko.
Szef dyplomacji UE Josep Borrell potępił zabójstwo kilkudziesięciu ukraińskich jeńców wojennych w tymczasowo okupowanej Jeleniewce w obwodzie donieckim:
Ukraina rozpoczęła procedurę zwrotu ciał ukraińskich żołnierzy, którzy zginęli w Jelenowce. O tym powiedział komisarz Rady Najwyższej ds. Praw Człowieka Dmitrij Lubiniec. Dodał, że Federacja Rosyjska nie przekazała oficjalnie Ukrainie list zabitych i rannych. Lubinets zwrócił się również do Czerwonego Krzyża o pomoc w zwiedzeniu miejsca zbrodni w Jelenowce w celu zbadania ciał i skontaktowania się z rannymi.

Alexander Ermochenko / Reuters / Scanpix / LETA
Karyna Koshel