Rosja po raz kolejny okryła się wstydem w wojnie z Ukraińcami

Rosja może podjąć próbę rozpoczęcia nowej ofensywy wiosną 2023 roku / fot. ua.depositphotos.com

1 stycznia Departament Łączności Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że w sylwestra dzięki precyzyjnemu uderzeniu w okupowaną Makiejewkę udało się wyeliminować około 400 zmobilizowanych Rosjan, a około 300 kolejnych najeźdźców zostało rannych w różnym stopniu stopnie nasilenia.

„31 grudnia w rejonie koncentracji w osadzie Makiejewka w obwodzie donieckim zostało zniszczonych i uszkodzonych do 10 jednostek różnego rodzaju sprzętu wojskowego wroga, określane są straty osobowe okupantów” – Sztab Generalny Ukrainy poinformował na Facebooku.

Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej potwierdziło, że Siły Zbrojne zniszczyły w Makiejewce grupę rosyjskich żołnierzy, ale stwierdziło, że straty są znacznie mniejsze niż zapowiadała strona ukraińska. Jednak nawet najmniejsza liczba byłaby jedną z największych strat Rosji w pojedynczym epizodzie wojny i wstydem dla Putina, który wielokrotnie obiecuje naprawić rażące błędy i niedociągnięcia w wojsku.

Rosyjscy blogerzy propagandowi i niektórzy urzędnicy obwiniają za tę porażkę rosyjskie wojsko. Przecież to oni wydali rozkaz rozmieszczenia najeźdźców w jednym miejscu, w zasięgu artylerii Sił Zbrojnych Ukrainy, a także w pobliżu składu amunicji. Rosyjskie masowe media propagandowe napisały również, że głównym powodem ataku było „aktywne korzystanie z telefonów komórkowych przez nowo przybyłych żołnierzy”, co pomogło siłom ukraińskim ustalić ich miejsce pobytu.

Analitycy Instytutu Studiów nad Wojną podkreślili w swoim codziennym podsumowaniu, że Ministerstwo Obrony Rosji próbuje zrzucić winę za likwidację setek najeźdźców w Makiejewce w obwodzie donieckim na funkcjonariuszy „DNR” i zmobilizowanych sobie.

„Ministerstwo Obrony Rosji mogło celowo polegać na funkcjonariuszach KRLD, którzy oskarżyli zmobilizowanych żołnierzy o naruszenia bezpieczeństwa operacyjnego, aby uczynić KRLD stroną odpowiedzialną”, – czytamy w raporcie instytutu.

Dara Massicot, starszy badacz w RAND Corporation, zauważyła, że ​​rosyjscy urzędnicy „zwykle nie przekazują tego rodzaju informacji po poważnej porażce, co wskazuje, że chcą kontrolować narrację o tym wydarzeniu”.

Jedno z najbardziej śmiercionośnych uderzeń Sił Zbrojnych Ukrainy na pozycje okupacyjne w Makiejewce to wstyd dla prezydenta Rosji Władimira Putina i jedna z największych strat Federacji Rosyjskiej w jednym epizodzie wojny.

Prawdopodobnie z powodu ciągłych porażek i globalnego wstydu rosyjscy najeźdźcy planują utworzenie grupy uderzeniowej i utworzenie rezerw. Przygotowania Rosji do nowej fali mobilizacji w tym roku to poważne wyzwanie, które wskazuje na zamiary Rosjan do prowadzenia wojny od dłuższego czasu.

Ukraiński ekspert wojskowy Oleksandr Musienko uważa, że ​​Rosja planuje przeprowadzić nową falę mobilizacji w celu przygotowania rezerw do operacji ofensywnych na dużą skalę do początku wiosny 2023 roku.

„Jestem przekonany, że nie będą w stanie zdobyć Kijowa ani większości Ukrainy. Dziś nie ma widocznej koncentracji takich sił. Ale dla nich dość ważne jest zachowanie korytarza lądowego na Krym, zachowanie przynajmniej tego, co okupują i możliwy jest dalszy ich sukces, czyli pełne zajęcie obwodów donieckiego i ługańskiego, a nawet Zaporoża. Nieustannie powtarzają, że Ukraina musi uznać „nowe realia”, które rozwinęły się terytorialnie. Wskazują na terytorium, które nielegalnie zaanektowali” – kontynuował Musienko.

Zdaniem eksperta, aby utrzymać okupowane terytoria, Rosja musi prowadzić działania ofensywne i nie dopuścić do rozpoczęcia przez Ukrainę kontrofensywy na południu.

„Historia, która rozgrywa się pod Bachmutem i na innych kierunkach – strategicznym celem naszego wroga jest uniemożliwienie nam posuwania się na południu. Wtedy mogą skoncentrować swoje siły gdzieś w rejonie Kurska, Briańska lub Biełgorodu, stamtąd próbować wejść Obwód ługański i obwód charkowski, postarajcie się przejąć cały obwód ługański, obwód doniecki i od strony Zaporoża, jako pomocnicy, aby wyruszyć na naloty, aby uniemożliwić nam posuwanie się. Po prostu utrzymać Białoruś jako czynnik ciągłej presji psychologicznej i zagrożenia Celem jest utrzymanie terytorium, jeśli mamy szczęście, aby posunąć się dalej” – podsumował Musienko.

Szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Kyryło Budanow powiedział, że w Rosji przygotowują się do ogłoszenia nowej fali mobilizacji. Może to nastąpić już 5 stycznia 2022 r.

Jednocześnie rzecznik ministerstwa obrony Estonii Taavi Laasik uważa, że ​​jeśli w Rosji rozpocznie się druga fala mobilizacji, to walory bojowe rekrutów będą jeszcze gorsze niż w pierwszej fali. Według niego władze estońskie nie mają danych o możliwym rozpoczęciu drugiej fali mobilizacji w Rosji, ale zakładają taką możliwość.

„Mogą zorganizować drugą falę mobilizacji, ale można przypuszczać, że jej jakość będzie jeszcze gorsza niż pierwszej. Jednocześnie ważne jest, aby nie zapominać, że tajna mobilizacja w Rosji nie ustała. Pojawiły się wypowiedzi, że cel mobilizacji został osiągnięty, ale stosowne działania kontynuowano” – powiedział rzecznik resortu Taavi Laasik.

Estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu skomentował na antenie publicznej, że jeśli nowa fala mobilizacji sprowokuje falę uchodźców z Rosji do estońskiej granicy, Estonia nie jest gotowa wpuścić Rosjan do kraju, ponieważ uciekają przed mobilizacją.

Szef MSZ Łotwy podkreślał wcześniej, że Rosjanie uciekający z Federacji Rosyjskiej przed mobilizacją niekoniecznie są przeciwni wojnie, a jedynie osobisty w niej udział.

Jak powiedział Stanisław Żaryn, rzecznik koordynatora polskich służb specjalnych i komisarz rządu do spraw bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP, kraj nie powinien przyjmować ludzi, którzy w ogóle chcą uniknąć mobilizacji. Wszakże jego zdaniem mogą one stanowić zagrożenie dla kraju.

Jako argument przytoczył wyniki sondażu socjologicznego. Tak więc, według nich, znaczna część Rosjan popiera wojnę na Ukrainie. „Dlatego przyjęcie tych dezerterów byłoby dużym ryzykiem dla Polski” – powiedział Stanisław Żaryn.

Urzędnik dodał też, że w Polsce nie ma wiarygodnych informacji na ten ważny temat. „Nie mamy żadnych informacji, które wskazywałyby, że ci ludzie chcą uciekać, bo buntują się przeciwko władzy” – powiedział Stanisław Żaryn. „Wygląda na to, że ci ludzie chcą uciekać, bo boją się same swojego powołania do wojska”.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com