Wybory cara w Rosji: maskarada czy demokracja?

Associated Press

Wygląda na to, że zgłębianie rosyjskich procesów wewnętrznych nie ma większego sensu: tam wszystko wydaje się być stabilne. Putin pozostanie u władzy do końca swoich dni, prawdziwa opozycja w kraju została zlikwidowana, a „specoperacja” będzie trwała długo. Jednak zaplanowane na 15-17 marca prezydenckie wybory w Rosji są okazją do bliższego przyjrzenia się rosyjskiej (oczywiście, jak na razie niekonkurencyjnej) rzeczywistości. Przede wszystkim dlatego, że „wybory Putina” – a wiemy dokładnie, że on wygra – odbywają się nawet na okupowanych terytoriach Ukrainy wbrew normom prawa międzynarodowego.

Jak podano, 6 grudnia Rada Federacji Rosyjskiej wyznaczyła prezydenckie wybory na 17 marca 2024 roku. W czasach pandemii koronawirusa odbędą się one przez trzy dni: 15, 16 i 17 marca. Według rosyjskich dziennikarzy Kreml postawił przed urzędnikami zadanie zapewnienia Putinowi ponad 80% głosów podczas głosowania. Na „wyborach” w 2018 roku zwycięstwo ogłoszono z rekordowym wówczas wynikiem 76,69%.

Prezydent Rosji Władimir Putin potwierdził swoje ubieganie się o nową kadencję prezydencką na „wyborach” w 2024 roku. Podano, że Putin powiedział o tym w rozmowie z przedstawicielem rosyjskiej władzy okupacyjnej w tymczasowo zajętym Doniecku, Artemem Żogą. Rozmowa odbyła się podczas ceremonii wręczenia państwowych nagród w Kremlu. Wewnętrzny blok Kremla w Rosji rozpoczął przygotowania do prezydenckich wyborów w 2024 roku, zakładając udział w nich obecnego prezydenta Władimira Putina. Podkreśla się, że „przedstawiciele Kremla mają również zamiar uważnie śledzić wybory regionalne w 2023 roku, aby wziąć pod uwagę ich doświadczenie na przyszłych federalnych”. Rosyjscy agresorzy na tymczasowo okupowanych terytoriach Ukrainy zmuszają pracowników budżetowych do zbierania podpisów poparcia dla wystawienia Putina kandydatem na „wybory” prezydenckie w FR.

Na tymczasowo okupowanych terenach obwodu ługańskiego Rosjanie zorganizowali „jeden dzień podpisów” poparcia dla międzynarodowego przestępcy wojennego Putina na „wybory prezydenckie RF”. Podczas wydarzenia okupanci zmuszali pracowników budżetowych do punktów zbierania podpisów z propagandowym celem, jakim jest symulacja poparcia za okupację przez większość mieszkańców regionu. Podkreśla się, że zbieranie podpisów prowadzą „wolontariusze” z Rosji.

Same pseudowybory nie cieszą się znacznym zainteresowaniem wśród mieszkańców okupowanych obszarów. Dlatego wrogi zdecydował się na wydłużenie „procesu wyborczego” o cztery dni i umożliwił „głosowanie” z miejsca zamieszkania, aby ukryć brak frekwencji na obwodach wyborczych. W tzw. „LRL” podczas „wyborów prezydenta” w marcu okupanci będą przeprowadzać obchody domowe.

„Wybory prezydenta FR mają się odbyć w marcu i potrwają trzy dni. W ciągu całego okresu „wyrażania woli” w tzw. „LRL” pozwolono na przeprowadzenie obchodu domowego ludności” – napisał kierownik OVVA. W ten sposób, według jego słów, głosować będą nie ludzie, a budynki. „Ponieważ o tym, czy w mieszkaniu czy domu jest ktoś, będzie świadczyć wyłącznie członków komisji wyborczej. A oni muszą zasłużyć na zaufanie władz okupacyjnych” – stwierdził szef OVVA.

Jednak nadal nie jest jasne, jaką ideologiczną platformę wprowadzą na przyszłe wybory. Źródła dziennikarzy twierdzą, że Putin będzie sięgał po antyzachodnią retorykę, rozważając „powrót do wielkości Rosji, walkę z Zachodem i wielopolarne porządek świata”. Problem w tym, że taka retoryka interesuje głównie samego dyktatora, a nie wyborców, którzy martwią się innymi problemami. Nowym elementem przyszłych wyborów będzie warstwa ludzi bezpośrednio związanych z wojną na Ukrainie – to żołnierze, którzy brali udział w „specjalnej operacji wojskowej”, oraz ich rodziny.

Wybory Putina to wybory dożywotniego cesarza ze zmianą zasad gry. Teraz „model Bieriezowskiego”, gdzie eliminowano „oponentów”, przekształca się w „model Prijogina”, gdzie niszczona jest każda osoba podejrzana o nielojalność. To nie oznacza, że wszystkich zabiją i rozpocznie się terror, ale prawo do rozprawienia się z kimkolwiek Putin trzyma w swoich rękach. Strach przed zniszczeniem za drobną nielojalność czy niezależność staje się głównym impulsem dla współistnienia elity.

Przez cały czas sprawowania urzędu prezydenta Rosji Putin eliminuje swoich konkurentów. Raz zacząwszy zabijać swoich oponentów, już tego nie przestanie robić. Dlatego oczywiste jest, że szef Kremla nie zatrzyma się na śmierci Nawalnego. Rosjanie to stado, które stoi za Putinem. Kiedy im powiedzą, że ktoś został zabity, nawet nie wiedząc, kto to, będą zachwyceni, a tym samym, według niego, wzmocni się władza Putina. Przecież rosyjska ludność od dawna lubi oglądać egzekucje.

Więc nawet w świecie, gdzie demokracja wydaje się być nieosiągalnym marzeniem, ważne jest śledzenie wydarzeń w Rosji. „Wybory Putina” mogą być jedynie maskaradą, ale odzwierciedlają one rzeczywistość politycznego reżimu w kraju, gdzie demokracja została zastąpiona autorytaryzmem i represjami.

Karyna Koshel

1 thought on “Wybory cara w Rosji: maskarada czy demokracja?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com