Łukaszenka chce od ONZ ustępstw. Jednocześnie razem z Putinem rozkradają Ukrainę

By Kremlin.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=104141921

Od samego początku Białoruś wspiera rosyjską agresję na Ukrainę. Inwazja rozpoczęta 24 lutego, oprócz dramatu Ukraińców, może grozić problemami z żywnością na całym świecie. Aleksander Łukaszenka zapewnił, że zgodzi się na tranzyt ukraińskiego zboża przez Białoruś, jednak… nie za darmo. Okazuje się, że nie wystarczy mu skradziony z czarnobylskiej elektrowni sprzęt o wartości milionów dolarów.

Wywołane wojną wstrzymanie transportu zbóż ze „spichlerza świata”, to jeden z największych globalnych skutków decyzji Właidmira Putina. Kierujący pracami Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w Afryce, Abebe Haile-Gabriel w rozmowie z agencją Reuters przypomniał, że blisko połowa z 54 krajów kontynentu jest zależna od importu pszenicy z Rosji lub Ukrainy.

Ostatnio jednak rosyjski dyktator miał zgodzić się zwiększyć podaż nawozów i produktów rolnych, jednak w zamian za to, chciał zniesienia sankcji. „Pomocną”, pazerną dłoń wyciągnął w kierunku świat również białoruski dyktator, Aleksander Łukaszenko. Jak przekazuje bielsat.eu, Białoruś zgodzi się na tranzyt ukraińskiego zboża pod jednym warunkiem – musi się to opłacać.

„Jednocześnie najważniejsze jest to, o czym była mowa podczas rozmowy, że porty te (Niemcy, Polska, kraje bałtyckie) powinny być otwarte również dla białoruskich towarów. Innymi słowy, stwarzając warunki do tranzytu ukraińskiego zboża, porty, które będą je obsługiwać, powinny mieć możliwość załadunku towarów również z Białorusi” 

– cytuje białoruska telewizja ANT Łukaszenkę.

Białoruski dyktator, tę propozycję skierował do generalnego sekretarza ONZ. Antonio Guterres ma przedyskutować kwestę z przywódcami zainteresowanych państwa i ustalić warunki dostaw. Odpowiedź ma paść za kilka dni. 

Część zarobią, część ukradną

Kraj Łukaszenki regularnie wspiera putinowski reżim w agresji na Ukrainę. Z ustaleń Washington Post wynika, że do kraju sojusznika Putina płyną również miliony dolarów. Chodzi o sprzęt skradziony z atomowej elektrowni w Czarnobylu. Okazało się, że w dużej mierze trafił on na Białoruś.

„Widzimy, że część z nich znajduje się na terytorium Białorusi, wzdłuż granicy. A część z nich przemieszcza się przez terytorium Białorusi – Homel, Mińsk i inne miejsca”

– twierdzi Jewhen Kramarenko, szef Państwowej Agencji do spraw Zarządzania Strefą Wykluczenia.

Ustalenia mają być oparte na zainstalowanych w sprzęcie nadajnikach GPS, które 31 marca, wraz z Rosjanami, opuściły obiekt. Jednak lokalizacja wciąż była przez nie przesyłana. Koszt wymiany zniszczonego i skradzionego wyposażenia z czarnobylskiej elektrowni szacuje się na 135 mln dolarów.

Kierunek przeciwny od współpracy

Warto dodać, że Unia Europejska rozszerzyła dziś sankcje na Białoruś. Restrykcjami mieli zostać objęci m.in. Były szef Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Andrei Parshin, szef Centralnej Komisji Wyborczej Igor Karpenko oraz „portfel Łukaszenki”, oligarcha Alexey Oleksin. Ograniczenia mają również dotyczyć 7 przedsiębiorstw.

Źródło: bielsat.eu, niezalezna.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com