Łukaszenka się przeliczył. Analityk: Wywołanie kryzysu nie przybliżyło go do żadnych celów

fot. Kremlin.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=106069097

Analityk Alaksander Kłaskouski uważa, że wywołany przez przywódcę reżimu w Mińsku kryzys migracyjny nie pozwolił Łukaszence na realizację żadnego z jego celów politycznych. – Przeciwnie, sytuacja związana z migrantami i działania białoruskich władz przyspieszyły wprowadzenie kolejnych restrykcji wobec Mińska – ocenił.

– Owszem, Alaksandr Łukaszenka przysporzył kłopotów sąsiadom, Polsce i Litwie, ale nie udało mu się doprowadzić do rozłamu w Unii Europejskiej, czy osłabienia sankcji. Przeciwnie, sytuacja związana z migrantami i działania białoruskich władz przyspieszyły wprowadzenie kolejnych restrykcji wobec Mińska – ocenia Kłaskouski.

– Działania białoruskiego reżimu miały kilka motywów (…) Na pewno nie bez znaczenia był czynnik emocjonalny, uraza, którą Łukaszenka żywi do UE, Zachodu, a w szczególności do Polski i Litwy za ich postawę w czasie białoruskich protestów, potępienie represji, nieuznanie jego legitymacji, itd.

 – wyjaśnia Kłaskouski.

– Na poziomie racjonalnym kryzys to miało być takie narzędzie odwracające uwagę od sytuacji wewnątrz kraju – trwających represji, niszczenia społeczeństwa obywatelskiego, rugowania i karania każdej krytyki – dodaje ekspert.

Jak zauważa, Łukaszenka liczył na to, że uda mu się wymusić na UE, by zasiadła z nim do rozmów, tym samym uznając go, przynajmniej „de facto”, za legalnego przywódcę Białorusi.

– Tego efektu też nie osiągnięto, bo choć doszło do dwóch rozmów telefonicznych z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, kontaktów technicznych z UE na różnych szczeblach, to jednak stanowisko UE i ocena sytuacji jest spójna i nie przewiduje ustępstw 

– uzupełnia Kłaskouski.

– Kolejny poziom tej sytuacji to zakrojona na szeroką skalę kampania propagandowa białoruskich władz i mediów oficjalnych, która ma przenieść uwagę z sytuacji wewnętrznej na rzekome zagrożenia zewnętrzne. To dalszy ciąg narracji o spisku Zachodu, hybrydowym ataku na Białoruś. Do tego dochodzą oskarżenia pod adresem Zachodu o „dwulicowość, łamanie praw człowieka, nieludzkie traktowanie uchodźców” przy wychwalaniu humanitarności białoruskich władz – kontynuuje ekspert.

Zaznacza, że sytuacja na Białorusi jest również wykorzystywana przez Moskwę, która za wsparcie Mińska w tym konflikcie zyskuje z jego strony kolejne ustępstwa – m.in. pozwolenie na większą obecność militarną Rosji w tym kraju. Białoruś traci przez to pole manewru w polityce zagranicznej, a przekaz płynący z Mińska całkowicie wpisuje się w narrację Kremla, co widać m.in. po wypowiedziach Łukaszenki dotyczących Ukrainy – zauważa ekspert. Na poparcie swoich słów przypomina wypowiedzi białoruskiego przywódcy o tym, że „Krym w sensie prawnym jest rosyjski”, jak i o „faszyzmie w ukraińskiej armii, planach wywołania konfliktu z Rosją na polecenie Zachodu”, itd.

– Jeszcze kilka lat temu, właśnie próbując dystansować się od Moskwy, Mińsk przyjął rolę mediatora w konflikcie rosyjsko-ukraińskim, prezentował się jako „siła pokojowa”. Dzisiaj taka rola białoruskich władz jest wykluczona, bo Łukaszenka przekształcił się w satelitę Moskwy

 – konstatuje Kłaskouski.

Białoruskie władze zapowiedziały m.in., że wkrótce w pobliżu ukraińskiej granicy mają się odbyć białorusko-rosyjskie manewry wojskowe, a Łukaszenka dwukrotnie w ostatnich dniach oświadczył, że w przypadku ewentualnego konfliktu Białoruś stanie po stronie Rosji.

– Z kolei Kreml, wykorzystując Mińsk do wywierania presji na Zachód, sam pozycjonuje się jako mediator, potrzebny do rozwiązania tej trudnej sytuacji – dodaje analityk.

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com