Maia Sandu wygrała wybory prezydenckie w Mołdawii, mimo starań Kremla. Zliczono 100 proc. komisji
Policzono już głosy ze wszystkich komisji wyborczych w Mołdawii. Zdecydowaną przewagę uzyskała proeuropejska polityczka Maia Sandu. To oznacza, że po raz drugi zostanie prezydentką Mołdawii.
O co chodzi: 3 listopada w Mołdawii przeprowadzono drugą turę wyborów prezydenckich. Zmierzyli się w niej urzędująca prezydentka Maia Sandu i były prokurator krajowy Alexander Stoianoglo. Głosowanie zakończyło się tego samego dnia o godz. 20 czasu polskiego. Frekwencja w drugiej turze wyniosła 54.34 proc.
Wybory w Mołdawii: Około godziny 14 spłynęły wyniki ze wszystkich 2219 komisji wyborczych – Maia Sandu z ramienia Partii Działania i Solidarności po raz drugi zostanie prezydentką Mołdawii. Uzyskała 55.33 proc. głosów. Natomiast Alexandr Stoianoglo zdobył 44.67 proc. O wyniku zdecydowali Mołdawianie, żyjący poza granicami kraju – około 250 tys. osób – zdecydowana większość poparła Sandu. Stoianoglo uzyskał więcej głosów przede wszystkim w prorosyjskich regionach autonomicznych: Gagauzji (ponad 97 proc.) oraz Naddniestrzu (prawie 80 proc.).
Komentarze: Stoianoglo popierany przez socjalistów przemówił do swoich zwolenników w niedzielę tuż po zamknięciu lokali. – Każdy wyborca, który wrzucił głos do urny, zapisał rozdział historii tego kraju – powiedział. – Dziękuję młodym ludziom, którzy dzisiaj ustanowili rekord głosowania. Dziękuję naszym obywatelom za granicą, którzy wykazali się wyjątkową mobilizacją – przekazała po zakończeniu głosowania Sandu.
Działania prorosyjskie: Zarówno w czasie kampanii, jak i w czasie głosowania władze informowały o „masowej ingerencji” Rosji. Doradca prezydent do spraw bezpieczeństwa narodowego Stanislav Secrieru pisał w serwisie X, że działania Rosji mogą „ze sporym prawdopodobieństwem zakłócić wynik wyborów”. Podczas kampanii wyborczej przed drugą turą w kraju zanotowano bezprecedensową skalę przekupstw wyborczych. Rosyjskie służby miały przeznaczyć kilkadziesiąt milionów dolarów na ingerencję w wybory.
Źródło: gazeta.pl