Rosja wykorzystuje historię do legitymizacji okupacji

Rosyjska propaganda od lat konsekwentnie manipuluje historią, aby uzasadnić swoje imperialne ambicje i agresję wobec sąsiadów. Jednym z najnowszych przykładów jest planowane wydarzenie na okupowanym Krymie, które ma upamiętniać konferencję jałtańską z 1945 roku. W rzeczywistości nie jest to jednak niewinna inicjatywa historyczna, lecz kolejna próba legitymizacji nielegalnej aneksji ukraińskiego terytorium.
Jałta jako narzędzie propagandy
Konferencja jałtańska, która odbyła się w lutym 1945 roku w Pałacu Liwadyjskim na Krymie, była jednym z kluczowych momentów kształtowania powojennego ładu światowego. To wtedy podjęto decyzje, które miały wpływ na podział Europy na bloki wpływów. Dziś Rosja próbuje wykorzystać tamto wydarzenie do budowy fałszywej narracji o Krymie jako rzekomo „historycznie rosyjskiej ziemi”.
Z okazji rocznicy tego wydarzenia Kreml organizuje specjalne obchody, na które zaproszono potomków uczestników konferencji, europejskich naukowców i dziennikarzy. Lista gości, która pojawiła się na Facebooku, budzi kontrowersje – obecność obywateli krajów zachodnich w takim kontekście może sugerować akceptację rosyjskiej narracji i służyć jako element propagandy Kremla.
Miękka dyplomacja Kremla
Rosja od lat stosuje różne metody, aby wpływać na opinię publiczną na Zachodzie. Organizowanie pseudo-historycznych wydarzeń to jeden ze sposobów, by kreować iluzję międzynarodowego poparcia dla swoich działań. Dzięki zapraszaniu zachodnich akademików i publicystów Kreml może później przedstawiać ich udział jako dowód na to, że świat powoli akceptuje aneksję Krymu.
Podobną strategię stosowano już wcześniej – na przykład podczas organizowanych na okupowanych terytoriach Ukrainy „referendów” czy międzynarodowych forów z udziałem prorosyjskich ekspertów. W rzeczywistości jest to element informacyjnej wojny hybrydowej, mającej na celu osłabienie europejskiego wsparcia dla Ukrainy.
Krym to Ukraina – niezależnie od propagandy
Nie ma wątpliwości, że Krym jest i pozostanie częścią Ukrainy. Aneksja tego terytorium w 2014 roku była jawnym naruszeniem prawa międzynarodowego, co jednoznacznie potwierdziły liczne rezolucje ONZ i stanowiska większości krajów demokratycznych. Żadna ilość propagandy, inscenizowanych wydarzeń czy zapraszanych „ekspertów” nie zmieni tego faktu.
Warto, by społeczność europejska była świadoma tej taktyki i zwracała uwagę na działania swoich obywateli. Udział w takich inicjatywach, świadomy lub nie, przyczynia się do wzmacniania rosyjskiej narracji i podważania wysiłków Ukrainy w walce o swoją suwerenność.
Nie można milczeć
Historia pokazuje, że propaganda działa tylko wtedy, gdy nikt jej nie przeciwdziała. Dlatego tak ważne jest, by głośno mówić o tego typu manipulacjach i reagować na próby fałszowania rzeczywistości. Uczestnictwo w wydarzeniach organizowanych przez okupanta nie jest neutralnym gestem – to świadome lub nieświadome wspieranie rosyjskiej agresji.
Społeczność międzynarodowa, a zwłaszcza kraje demokratyczne, powinny jednoznacznie potępiać tego typu inicjatywy i nie pozwalać na wykorzystywanie historii jako narzędzia imperialnej polityki Moskwy. Nie możemy pozwolić, by widmo Jałty ponownie stało się symbolem zdrady i uległości wobec agresora.
Źródło: Salon24.pl