Andrzej Duda zawetował kontrowersyjną ustawę o radiofonii i telewizji
Prezydent RP Andrzej Duda zawetował zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji, które ostatecznie mogą doprowadzić do cofnięcia koncesji na nadawanie głównego opozycyjnego kanału TVN, którego właścicielem jest amerykańska firma Discovery.
„Odmawiam podpisania poprawek do ustawy o radiofonii i telewizji i wysłania tej ustawy do dalszego rozpatrzenia w Sejmie” – powiedział Duda.
Podkreślił, że „zamyka sprawę” i wzywa Sejm do przyjęcia aktu prawnego, który nie będzie prowokował podziałów politycznych.
Powiedział, że zarówno siły prorządowe, jak i opozycyjne popierają ideę ograniczenia zagranicznej własności polskich mediów.
„Ale trzeba to zrobić na przyszłość, żeby zrobić to dobrze, w sposób uporządkowany i bez tak zwanej ingerencji legislacyjnej” – powiedział Duda.
Zaznaczył, że gdyby ustawa została podpisana w Polsce, oprócz pandemii, inflacji i rosnących cen byłby jeszcze jeden problem związany z własnością dużej firmy medialnej (TVN – przyp. red.).
Prezydent RP zaznaczył, że ustawa ta jest bezpośrednio związana z polsko-amerykańską umową handlową i gospodarczą z 1990 r., więc sprawa jest bardzo poważna. Według niego ustawa ta powinna również uwzględniać kwestie pluralizmu opinii i wolności słowa.
Polski rząd tłumaczy tę inicjatywę niebezpieczeństwem kupowania mediów przez inwestorów z krajów niedemokratycznych, takich jak Rosja czy Chiny, czy świata arabskiego. Jednak w rzeczywistości ustawa ta miała uderzyć w grupę stacji TVN należących do amerykańskiego koncernu Discovery (z tego powodu inicjatywa została nieoficjalnie nazwana „Lex TVN”).
ZiS kontroluje już polską telewizję publiczną (Telewizję Polską) i większość prasy regionalnej. Od czasu dojścia konserwatystów do władzy w 2015 roku Polska spadła o 46 miejsc w corocznym Indeksie Wolności Prasy.
TVN jest największym niezależnym nadawcą w Polsce. Dlatego atak na niego był postrzegany przede wszystkim jako zamach na wolność słowa.
Pierwszemu zatwierdzeniu projektu ustawy w Sejmie towarzyszyły głośne protesty i krytyka ze strony Stanów Zjednoczonych.
Nic więc dziwnego, że po tym, jak Senat – izba wyższa polskiego parlamentu – odrzucił tę inicjatywę, partia rządząca zapomniała o niej na kilka miesięcy.
Większość polityków polskiej opozycji pochwaliła decyzję Dudy.
Partia rządząca nie kryła przekonania, że prawo nie zostanie zawetowane. Jednak oczekiwania się nie spełniły.
Polscy politycy i politolodzy zazwyczaj podają dwie odpowiedzi, tłumacząc decyzję Andrzeja Dudy.
Pierwszy ma charakter psychologiczny. Według niej decyzja weta była reakcją prezydenta na jawnie pogardliwy stosunek do niego w koalicji rządzącej.
Inne wyjaśnienie: w swojej drugiej kadencji prezydenckiej Andrzej Duda nie jest już uzależniony od partii rządzącej w kwestii reelekcji. Zamiast tego musi pomyśleć o tym, co zrobi po zakończeniu kadencji.
Karyna Koshel