Pokój brzeski 2.0. Jak Rosjanie mogą wyjść z wojny
esień 2023. Wojna pozycyjna na południowej i wschodniej Ukrainie weszła w fazę nieuniknionej przerwy operacyjnej. Przed nami zima, mobilizacja i kontynuacja „walk” na wiosnę. Do tego czasu Ukraina prawdopodobnie będzie dysponować nowoczesnymi samolotami i precyzyjną artylerią dalekiego zasięgu. Rosja będzie miała jeszcze więcej „Iwanów”, kupę starego żelastwa i pocisków – własnych, północnokoreańskich, a nawet chińskich. Zastanawiam się, ile Iwanów wystarczy? To wojna zmotywowanego i nowocześnie uzbrojonego Dawida przeciwko niezdarnemu, ale ogromnemu Goliatowi. Wynik nie jest trudny do przewidzenia! Może nie jutro, ale w 2025 lub 2026 roku. Ale Kartagina zostanie zniszczona nie tylko przez wojnę, ale także przez piekielne sankcje (które są powolne, ale działają).
Rosjanie są najlepsi w cierpliwości na świecie. Mają naprawdę ogromne zasoby i „długą armię”. Ale brak zwycięstwa i szczerze niesprawiedliwy charakter wojny podkopią morale żołnierzy i frontu. W końcu niezrealizowana imperialna idea nie jest najlepszym sojusznikiem dla zachowania władzy. A rząd musiałby coś wymyślić. Kto jest u władzy w Rosji? Wielu z pewnością powiedziałoby, że Putin. Jednak Putin dziś jest tylko medialną twarzą, która jutro zniknie i wszyscy będą szczęśliwi, a prawdziwą władzą są siły bezpieczeństwa i ich pion, narzucony oligarchii. Car jest dobry, jest „pomazańcem” i tak dalej, ale jak często carowie w Rosji dożywają starości? To dlatego, że są bojarami.
Czy Rosja kiedykolwiek znalazła się w tak trudnej sytuacji? Tak, była. Rozpad Imperium Rosyjskiego, upadek dynastii Romanowów i kula, którą Mikołaj II wraz z całą rodziną spotkał w piwnicy jekaterynburskiej rezydencji. Następnie nieudolny car, który odgrywał rolę wielkiego mocarstwa, oderwany od rzeczywistości przez swoją świtę, uparcie wciągał pogrążone w stagnacji imperium „na glinianych nogach” w wir I wojny światowej. Kraj, który już wcześniej został upokorzony klęską Japończyków w 1905 r., doczekał się pierwszych rewolucjonistów. Ani Brusiłow, ani rywalizacja z niezbyt silnymi militarnie, ale równie agrarnymi Austro-Węgrami nie mogły go uratować. Gdyby Rosja wygrała wtedy (w latach 1915-1916), nawet pomimo znacznych kosztów gospodarczych, spirala historii mogłaby potoczyć się inaczej. Jednak nie było rezultatu.
Zamiast tego był Lenin w Zurychu, który wsiadł do niemieckiego pociągu pancernego i przybył do Piotrogrodu, podsycany protestami, gdzie szlachta dworska już de facto obaliła cara i zaczęła ratować imperium na własną rękę w osobie Kereńskiego. Jednak rosyjska historia czekała na Lenina, INNEGO i rewolucyjnego przywódcę, który zaoferowałby ideały sprawiedliwości i wyprowadził Rosję z zabójczej dla gospodarki, krwawej i bezowocnej wojny. I tak się stało, podpisując traktat pokojowy w Brześciu. Wiadomo, co stało się potem z Rosją.
Dla zabawy spróbujmy ekstrapolować tę sytuację na teraźniejszość. Rosja utknęła w niesprawiedliwej wojnie na Ukrainie, która drenuje jej gospodarkę i morale. Nawet najbardziej zagorzali rosyjscy propagandyści szukają już wymówek i coraz częściej uciekają się do wstrząsania powietrzem za pomocą gróźb nuklearnych. Jak Rosja powinna zmienić sytuację:
Warunek 1 (najtrudniejszy). Bojarzy usuwają cara. Siły bezpieczeństwa i niektórzy oligarchowie, którzy mają wiele do stracenia i już to tracą, dokonują transformacji władzy. Być może przed wyborami we wrześniu 2024 roku. Kerensky, postać kompromisowa dla rebeliantów, ale tymczasowa, tymczasowo przybywa na Kreml. Jednocześnie trwa wojna z Ukrainą.
Warunek 2. Znaleziony zostaje „Lenin”. Ma rewolucyjne idee dla rosyjskiego społeczeństwa i jest pozytywnie postrzegany na Zachodzie. Domyśliliście się już, że mówimy o prawdziwym (lub fikcyjnym) Nawalnym. Rzeczywiście, ktoś z Londynu-Paryża nie byłby postrzegany jako przywódca, ale tutaj mamy własnego – z więzienia (tak dobrze znanego, śpiewanego przez wszystkie rosyjskie chanson), niesprawiedliwie skazanego bojownika przeciwko korupcji.
Warunek 3. Nawalny oferuje pokój brzeski 2.0. Wszystkie kłopoty są winą reżimu Putina, który wciągnął Rosjan w wojnę. Czas więc ją zakończyć – nawet na warunkach Ukrainy i Zachodu. To porażka, ale z posmakiem zwycięstwa. Z nagrodą w postaci zniesienia sankcji na horyzoncie. „Pokój bez aneksji i kontrybucji! Bagnet w ziemię!”.
Warunek 4. Gotowość Zachodu do zaakceptowania pokoju i zrozumienia przyszłości. O ile z pierwszym nie powinno być problemów (oczywiście z przekazaniem kontroli nad częścią sektora naftowo-gazowego zachodnim korporacjom na „znak dobrej woli”), o tyle z drugim może być źle. W końcu Rosja Nawalnego nie będzie pacyfistyczna, ale rewanżyzm dojrzeje organicznie w okresie ożywienia. A po odbudowie będzie nowa wojna. W tym czasie Ukraina powinna stać się integralną częścią Zachodu, członkiem UE i NATO. Z największą armią w Europie gotową do jej obrony. Koniec z neutralnością i ustępstwami wobec agresora.
Warunek 5. Geopolityczny spokój pośród wszystkich wydarzeń. Chiny „czekają na skrzydłach jak sprytna małpa”, a Demokraci lub umiarkowani Republikanie wygrywają wybory w Stanach Zjednoczonych. Europa nadal jest zjednoczona wokół idei zapobieżenia zwycięstwu Rosji.
Oczywiście jest to tylko jeden z możliwych scenariuszy opartych na analogii historycznej. Prawdopodobnie po pokoju brzeskim 2.0, gdziekolwiek zostanie on podpisany, w Rosji wybuchnie prawdziwa rewolucja – z białymi, czerwonymi, biało-czeskimi i BNR. Być może putiniści podzielą się na dwa obozy, a prywatne kampanie wojskowe spróbują zrobić coś na własną rękę (jak kiedyś oddziały Machno i Krasnowa) lub na korzyść jednej ze stron. Jednym słowem „Cichy Don”. Być może, choć jest to najmniej prawdopodobne, tendencje odśrodkowe na bazie narodowej zaczną się gdzieś na peryferiach – w Tatarstanie lub Baszkirii, na Kaukazie Północnym. Rozpocznie się stopniowy rozpad Federacji Rosyjskiej jako takiej. Gdzie do gry wejdą inni regionalni i globalni aktorzy. Nie jestem pewien, czy ten scenariusz bardzo ich zadowoli….
Scenariusz nowego Lenina i pokoju brzeskiego 2.0 jest w istocie jedynym scenariuszem zachowania tak dobrego oblicza Rosji. Nie, nie będzie skruchy, szowinizm też nie zniknie. A Puszkin, Czajkowski i balet znów będą płynąć w pokoju, podobnie jak ropa i gaz niemieckimi rurami. Ukraina osiągnie wszystko ze swoim planem do maksimum, jak określono w Formule Pokoju. Dla Kijowa będzie to zwycięstwo, dla Rosji hańba, którą po prostu trzeba będzie wyjaśnić, zinterpretować i… zapomnieć. Dla Zachodu będzie to udana kampania mająca na celu zakończenie gorącej wojny „nie kosztem świata”, ale po prostu poprzez przekazanie Ukrainie całej przestarzałej broni (która nadal robi różnicę na polu bitwy). Wszyscy rozejdą się po kątach. I do następnej rundy!