Polska i Ukraina mają wspólnego wroga. Dlaczego Łukaszenka straszy Ukrainę wojną?
29 września Łukaszenka złożył wizytę w Ministerstwie Obrony Republiki Białoruś, gdzie odbył spotkanie dotyczące kwestii bezpieczeństwa wojskowego. Podczas spotkania prezydent poruszył znane tematy: „podróbki o Białorusi i Rosji”, „spisek wrogów”, „amerykańskie plany podboju świata”, „wykorzystanie uchodźców przeciwko Białorusi”, „gotowość Białorusi do odpowiedzi na swoich wrogów”. Nie zlekceważył uwagi w szczególności Ukraińców i całej Ukrainy.
„Po raz kolejny nasi „partnerzy”, jak ich nazywa się w Rosji, nasi rywale, jak powiedziałem, wrogowie próbują „odbudować” Rosję. Dlatego wysunęli tezę, że Rosja zaatakuje Ukrainę. Jeśli zamierzasz, połóż fakty na stole i potwierdź tę tezę ”– powiedział Łukaszenka w szczególności. Według niego Zachód nie przedstawi przekonujących argumentów na poparcie twierdzeń o ataku Rosji na Ukrainę.
Najwyraźniej Aleksandrowi Grigoriewiczowi nie wystarczy na przykład zdjęcia i filmy, zdjęcia satelitarne potwierdzające ruch armii rosyjskiej na granice Ukrainy. Zostały one opublikowane w Politico, The Washington Post, The New York Times, Conflict Intelligence Team (CIT) i innych autorytatywnych zachodnich publikacjach.
29 listopada Pentagon ogłosił kontynuację gromadzenia wojsk rosyjskich w pobliżu granic Ukrainy. „Bardzo to śledzimy, a jeśli chodzi o liczbę, nie podałbym teraz oceny tego, co tutaj widzimy. Ale mogę powiedzieć, że nadal widzimy ruch, nadal obserwujemy wzrost ich sił ”– powiedział rzecznik Departamentu Obrony USA John Kirby na odprawie. Zaznaczył, że „różne rodzaje jednostek” „nadal gromadzą się na granicy z Ukrainą lub nie, ale w jej pobliżu”.
Łukaszenka nawiązał do Białorusi, której rzekomo bezkrytycznie oskarżano o wywołanie kryzysu migracyjnego. Ale Aleksander Grigoriewicz nie powinien przypominać Białorusinom i światu o migrantach. Podobno Moskwa zamierza pozostawić go jednego przed obliczem unijnych sankcji, aby uzyskać jeszcze jedną dźwignię w kwestii nieprzyjaznego wchłonięcia Białorusi przez Rosję w ramach ziejącego ogniem Państwa Związkowego.
„Nie mam takich informacji o planowanym rosyjskim ataku na Ukrainę. Ale gdyby były takie plany, białoruskie wojsko, w tym ja, by o tym wiedziało. Bylibyśmy poinformowani. Ale powtarzam to jeszcze raz: fakty na stole. Doskonale rozumieją: jeśli ponownie rozpętają wojnę w Donbasie lub gdzieś na granicy z Rosją, Białoruś nie pozostanie na uboczu. I wiadomo, po której stronie będzie Białoruś. Rozumieją to, więc zaczęli wzmacniać swoją północną, białorusko-ukraińską granicę. Chociaż nie ma na to żadnych faktów, dziś nie ma powodów. Panuje absolutna cisza i jest jeszcze cichsza niż wcześniej”– kontynuował Łukaszenka, dając do zrozumienia, że Białoruś zawsze będzie po stronie Rosji.
Doskonale jednak rozumiemy, że niewiedza Łukaszenki o gotowości Rosji do ataku na Ukrainę (na terytorium której Federacja Rosyjska od prawie siedmiu lat wspiera konflikt zbrojny) jest tą samą farsą, co niewiedza Putina o tym, że Białoruś tworzy kryzys migracyjny na granica z Polską. Wygląda na to, że całkowicie skłamali, próbując ukryć własny wstyd. A może jest to część większego planu? Jak wiecie, Łukaszenka zawsze wypełniał polecenia Kremla, będąc tylko marionetką w rękach Putina.
Ukraina wzmacnia granice z Białorusią, jednocześnie walcząc z Rosją w Donbasie. A jednocześnie Polska stara się przeciwstawić rosyjsko-białoruskiej agresji w postaci migrantów na jej granicy.
Donald Tusk poparł Ukraińców na Forum Bezpieczeństwa w Kijowie.
– Ukraina daje wyraz swoim europejskim aspiracjom od lat. Chronicie wartości europejskie, jednocześnie tocząc walkę o utrzymanie własnych granic, – mówił lider PO.
– Nie popadajcie w zwątpienie. Rozwijacie demokratyczne instytucje, rozwijajcie swoją armię i brońcie granic – apelował. Zapewnił Ukraińców, że w swoich zmaganiach nie są sami, mogę liczyć na przyjaciół z Unii Europejskiej. Przypomniał ile osiągnęli od kiedy w 2009 roku, z inicjatywy Polski, powołano do życia Partnerstwo Wschodnie, w ramach którego Unia zacieśniła stosunki z byłymi państwami bloku sowieckiego.
– Ukraina bez wątpienia należy do europejskiej wspólnoty narodów – zapewnił – My, Polacy, nie chcemy biernie patrzeć na ten spór. Zrobię wszystko, by wasi polscy przyjaciele zjednoczyli się i pomogli wam w tych ciężkich zmaganiach [z Rosją]. To leży w interesie obu naszych narodów, naszej wspólnej przyszłości. Nie ma mowy o bezpiecznej Unii Europejskiej, bez bezpiecznej i demokratycznej Ukrainy.
A w tych słowach jest prawda. Wydaje się, że Ukraina i Polska zostały same w obliczu rosyjskiego barbarzyńcy i jego białoruskiego pionka. Dzielić i rządzić? Nie, lepiej, żeby Polska i Ukraina zjednoczyły się w konfrontacji ze wspólnym wrogiem, bo wydaje się, że Unia Europejska nam nie pomoże, ale milczy i uważa, że to ich nie dotyczy – cała nadzieja jest tylko dla siebie.
Karyna Koshel