Propaganda Putina: nowa konferencja – stare metody.

Władimir Putin w czasie dorocznej konferencji prasowej YURI KOCHETKOV/PAP/EPA

Doroczna konferencja Władimira Putina rozpoczęła się o godzinie 10 czasu polskiego w moskiewskim Maneżu. Bierze w niej udział ponad 500 dziennikarzy, w tym z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Chin. Wśród najbardziej palących kwestii znalazły się relacje z NATO, UE i Ukrainą, pandemia i sytuacja na Białorusi. Podczas całej czterogodzinnej konferencji prasowej nie udzielono głosu żadnej z publikacji uznawanych w Rosji za zagranicznych agentów, mimo że były one akredytowane przy samej imprezie.

Jakikolwiek temat poruszył rosyjski prezydent na tradycyjnej dużej konferencji prasowej w 2021 r., często zwracał się do oskarżeń w adres krajów zachodnich. W rzeczywistości głównym tematem wielkiej konferencji prasowej prezydenta Rosji Władimira Putina, która odbyła się 23 grudnia, były kryzysowe relacje Rosji z Zachodem, w szczególności wokół sytuacji na Ukrainie.

Zapytany przez dziennikarza brytyjskiej telewizji Sky News o gwarancje nieagresji na Ukrainę, Putin odpowiedział, że działania Moskwy „zależeć będą nie od przebiegu negocjacji, ale od bezwarunkowego zapewnienia Rosji bezpieczeństwa – dziś i w historycznym perspektywy” i że to Zachód powinien natychmiast zapewnić Moskwie gwarancje bezpieczeństwa, a nie ich od niej wymagać.

Jakby odpowiadając politykom amerykańskim i europejskim, którzy traktują wycofanie wojsk rosyjskich z granicy z Ukrainą jako jeden z warunków negocjacji w sprawie bezpieczeństwa, Putin przypomniał ekspansję NATO na wschód: „Teraz w Rumunii i Polsce istnieją odpowiednie (strajkowe – przyp. red.) systemy.”

Oleg Nikolenko, rzecznik ukraińskiego MSZ, skomentował słowa Putina o rzekomo zbliżającej się agresji wojskowej na Rosję dla Służby Ukraińskiej BBC.

Oświadczenie prezydenta Rosji o rzekomym przygotowaniu przez Ukrainę „operacji wojskowej” w Donbasie nie jest prawdziwe. Ukraina dąży wyłącznie do pokoju. Format normandzki, żywo ilustrują przywiązanie Ukrainy do politycznej i dyplomatycznej drogi rozwiązania konfliktu zbrojnego. Wzywamy Federację Rosyjską do skupienia się na realizacji porozumień o zawieszeniu broni i zakończeniu międzynarodowego konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy. Ludzie po obu stronach linii demarkacyjnej w obwodach donieckim i ługańskim zasługują na ciszę i spokój, szczególnie w przeddzień świąt noworocznych” – powiedział Nikolenko.

Na konferencji prasowej poruszono także kwestię dostaw gazu i tego, że 21 grudnia ceny spot gazu ziemnego w Europie osiągnęły rekordowy poziom.

Putin po raz kolejny nazywa też Zachód kłamstwem, oskarżając Gazprom o to, że ograniczając dostawy gazu do europejskich partnerów doprowadził do niedoboru gazu w Europie i rekordowego wzrostu cen.

Szef Kremla powiedział, że rosyjski monopolista gazowy nie tylko realizuje dostawy do swoich odbiorców w ramach istniejących kontraktów, ale nawet zwiększył dostawy, w szczególności do Niemiec i Włoch. „Cały czas kłamią” – upiera się rosyjski prezydent, obwiniając Europejczyków za wzrost cen na rynkach spotowych.

Według niego, w tym tygodniu Gazprom nie rezerwuje zdolności tranzytowych gazociągu Jamał-Europa ze względu na brak zamówień od odbiorców europejskich, a gaz jest przez niego tłoczony w odwrotnej kolejności do Polski z Niemiec, który po zakupie błękitnego paliwa po niskich cenach długoterminowych, teraz odsprzedaje je z zyskiem. A potem, zdaniem Putina, gaz trafia na Ukrainę.

Tymczasem Reuters zupełnie inaczej tłumaczy sytuację odwrotną z Niemiec do Polski: według niego, gaz, dostarczany gazociągiem Jamał-Europa przez terytorium Polski, jest odbierany także przez konsumentów w Polsce, którzy kupują go od Gazpromu przez niemieckich pośredników. Dlatego jeśli surowce z Rosji z jakiegoś powodu nie przejdą rurą, niemieckie firmy muszą je dostarczać konsumentom w Polsce z własnych zapasów.

Tym samym Gazprom chce podważyć autorytet Polski jako kraju tranzytowego.

Jak więc widzimy, prezydent Rosji zajmuje swoje tradycyjne stanowisko: wszyscy są winni, ale nie my. Rozkładający się Zachód ponosi winę za to, że Ukraina „zdradziła” wartości Związku Radzieckiego, który w XX wieku zorganizował kilka Hołodomorów. Ukraina jest winna chęci obrony swoich terytoriów. NATO ponosi winę za to, że w zasadzie istnieje. Taka obrzydliwość nie powinna znajdować się w pobliżu świętej Rosji, a Ukrainy nie trzeba pytać o tym, bo Ukrainą „Lenin wymyślił”. Polska ponosi winę za członkostwo w NATO i współpracę ze Stanami Zjednoczonymi. Polska jest też częścią gnijącego Zachodu. To Polska jest winna w sytuacji na granicy z Białorusią. I Polska jest krajem zawodnym w tranzycie gazu.

Szkoda, że ​​większość ludzi w Rosji naprawdę wierzy w tę żałosną propagandę.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com