Węgierski polityk niejednoznacznie pogratulował Polsce

László Toroczkai, węgierski polityk i lider jednego z radykalnych ruchów młodzieżowych, bardzo dziwnie i prowokacyjnie pogratulował Polsce Święta Niepodległości. W ten sposób sprowokował skandal dyplomatyczny, w którym przedstawiciele ukraińskiego MSZ zwrócili się do węgierskiego rządu z prośbą o publiczne potępienie wypowiedzi tego polityka. Faktem jest, że swoje gratulacje uzupełnił zdjęciem wykonanym w 1939 r. i słowami „spotkajmy się ponownie na granicy Polski i Węgier”. Znamienny jest fakt, że na zdjęciu przedstawiono terytorium dzisiejszej niepodległej Ukrainy.

Ważne fakty historyczne

Granica węgiersko-polska pojawiła się od czasów panowania Bolesława Chrobrego. Do 1939 r. granica przebiegała od Solinki (w pobliżu góry Czerenina) do szczytu Stochu.

W 1938 r. Węgry zajęły część terytoriów Karpato-Ukrainy, w skład której wchodziły Mukaczewo i Użhorod – największe ówczesne miasta, a obecnie jest to Ukraina. III Rzesza zezwoliła Węgrom na zajęcie całej części tego obszaru. Umowa dokumentalna została podpisana w marcu 1939 r. W tym samym czasie, gdy Słowacja ogłosiła niepodległość 14 marca, Ruś Zakarpacka w nocy 15 marca zrobiła podobny krok, ogłaszając się Karpato-Ukraina. W tym czasie na terytorium działała Sicz Karpacka, organizacja wojskowa podporządkowana OUN – organizacji ukraińskich nacjonalistów.

Karpato-Ukraina została całkowicie zlikwidowana przy wsparciu Polski, która była dosłownie zaangażowana w operację wojskową oszukańczymi środkami. W połowie marca odbyło się uroczyste spotkanie wojsk z dwóch krajów na Przełęczy Tucholskiej i ustanowiono wspólną granicę. 

Wątpliwe wypowiedzi węgierskiego polityka

Wiele niejasnych emocji budzą wypowiedzi László Toroczkaia. Z jednej strony pogratulował Polsce Święta Niepodległości (nawiasem mówiąc, w ukraińskiej telewizji uruchomiono masową serię filmów z podziękowaniami od ukraińskich migrantów), a z drugiej podkreślił tak przykry historyczny moment. Warto jednak głębiej zastanowić się nad sytuacją: Toroczkai ma skrajnie prorosyjskie stanowisko, jest bezpośrednio zaangażowany w rosyjską propagandę na Węgrzech, próbując szerzyć podobne narracje w całej UE. Takie wypowiedzi można uznać za sposób na sprowokowanie konfliktu między Ukrainą a Polską i kolejny powód do wzniecenia wrogości między narodami, co potencjalnie mogłoby przyczynić się do zmniejszenia wsparcia Polski dla Ukrainy we wszystkich obszarach: humanitarnym, finansowym i militarnym. To także sposób na usprawiedliwienie polityki Węgier wobec Federacji Rosyjskiej – kraj ten nigdy nie popiera sankcji wobec Federacji Rosyjskiej, ograniczania cen rosyjskiej ropy i gazu czy udzielania pomocy Ukrainie.

Demonstracyjne reakcje opinii publicznej

Gratulacje o podwójnym znaczeniu wywołały burzę negatywnych reakcji. Rzecznik PSL Miłosz Motyka powiedział, że rosyjska propaganda ma silny wpływ na węgierskiego polityka. Polityk KPN Krzysztof Król zaproponował, aby pomyśleć o części granicy z Rumunią, tak by powstała bezpośrednia linia między Rumunią a Słowacją bez udziału Węgier. Oficjalny przedstawiciel ukraińskiego MSZ Oleg Nikołenko nazwał wezwanie do rewizji granic niedopuszczalnym i zwrócił się do węgierskiego parlamentu o przeprosiny za ten incydent.

Przypomnijmy, że to nie pierwszy apel węgierskiego polityka o rewizję granic po 1920 roku i podpisaniu traktatu w Trianon. Wcześniej pozwalał sobie już na takie wypowiedzi, po czym otrzymał zakaz wjazdu do Serbii, Słowacji i Rumunii.

Autor: Diana Kamiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com